Dobija mnie jesienność krótkich, zimnych dni. Smutek za oknem. Ale dziś wyszło słońce, a ja wyszłam z łóżka, więc czuję się trochę lepiej i trochę bardziej mi się chce czegokolwiek. To dziwne, jak duży wpływ wywiera na mnie pogoda. Dość irytujący fakt.
Ostatnio ciągle zaszywam się w łóżku z dużą ilością książek. Jest ciepło i miękko, kartki wydają miły szept szelestu, o wiele milszy niż zgiełk świata poza moim szczelnym pokojem. Doceniam ludzi, którzy wyciągają mnie z tego kokonu, raz na jakiś czas.
Dobrym dla mnie faktem jest to, że skończyłam klecić mój tomik, "Niebieska" od kilku tygodni czeka, przeredagowana, z zaprojektowaną oprawą graficzną. Czeka, i tutaj ten gorszy fakt, aż postanowię wysłać ją do druku, a ten krzyczący przycisk ZAMÓW DRUK z dnia na dzień przeraża mnie bardziej. To będzie ta ostateczność, będę musiała przyznać się do tego, co poczyniłam. Spełnię swoje marzenie. Problem w tym, że nie wiem co dalej. Choć wydać się może niedorzeczne, jestem niepewna.
Teraz jadę na zajęcia, wystawiam twarz do ostatnich promieni słonecznych. Oddycham spokojnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz