Wróciłam sama do siebie, po długiej, nie do końa planowanej przerwie.
Ale zacznijmy od początku.
Dostałam się na studia, wiadomość ta wciąż średnio do mnie dociera, ponieważ gdzieś tam głęboko nadal czuję się licealistką. Albo nawet dzieckiem. Przez lata temat studiów przedstawiał się jako niewyraźny obrazek daleko, daleko w przyszłości. I przez te lata koncepcje wciąż zmieniały się w wystraszonej głowie, ewoluowały, choć szczerze przyznam, że długo nie miałam pojęcia co robić dalej ze swoim życiem.
Stomatologia, medycyna, psychologia, dziennikarstwo.
Szybko przekonałam się, że biologia człowieka i chemia, choć ciekawe, nie należą do kręgu moich głównych zainteresowań. Cierpiałam z powodu źle podjetych decyzji związanych z liceum, dlatego perspektywa studiów tak cholernie mnie stresowała.
Przede wszystkim, obiecałam sobie, że już nigdy nie będę zmuszać siebie, do bycia oraz stawania sie kimś, kim nigdy nie będę. Odrzuciłam wszystko to, co stawało na drodze moim pasjom i szczęściu. Odrzuciłam opinie i złote rady. Pozbyłam się uwag o zarobkach, o domu z ogrodem i psem. Stereotypy, konwenanse. Kult pieniądza.
Tak oto, zostałam studentką filologii polskiej, co prawdopodobnie, czyni mnie najszczęśliwszą na świecie. I jasne, ble ble ble "powodzenia w maku", albo "i co dalej?", komentarze wciąż gdzieś się pojawiają, aczkolwiek, wiesz co? Walić to. Jestem na tyle odważna, żeby postawić wszystko na jedną kartę i zająć się tym, czym chcę. Spełniać marzenia. Nareszcie. I super.
Ostatnio przewodzi mi egoizm. Dużo myślę o sobie, o tym jak zmieniać życie tak, by było mi lepiej. Zauważyłam, że to wpływa również na relacje z ludźmi. Jestem zadowolona, pełna energii i sił, co sprawia, że działam o wiele wydajniej. Daję z siebie więcej, mam więcej. Jestem bardziej.
Dlatego moje przesłanie na dziś to: inwestuj w siebie.
Rób to, co sprawia Ci przyjemność.
Wyznawaj ideały, które uważasz za słuszne.
Nie bądź bylejaki. Nie bądź masą.
Kieruj, bo tylko to pomaga w osiągnięciu celu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz